Witaj na Ziemi. Planecie zniszczonej już wiele razy, gwałconej ciągle przez jej mieszkańcòw i doprowadzonej do stanu apokaliptycznego.
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nie!!! Ten kot to nie jest ludzka kobieta. Zachowujesz się, jakwyś kota nie widział
H: miau!
Offline
- Nie udawaj! Ty też kocie! Człowieka jako kota trzymasz?!
// Bleach mnie zmienił ;-;
M.H.N.
Offline
- Mówię co, TO NIE CZŁOWIEK!! A nazywa sie Hoshine, a nie kot.
Offline
Podchodzi do kota.
- Kobieto kim jesteś?
Nagle uderza się w głowę i pada na ziemię.
- Pojebało mnie.
M.H.N.
Offline
H: Hoshine miau miau !!!
Y: nie do końca, bo ten kot gada od czasu do czasu, ale płci nie określiłem, bo nie chce dać sobie zobaczyć....
Offline
Patrzy na kota.
- To ona.
M.H.N.
Offline
- Skąd wiesz skoro nie sprawdziłeś ?
H : nyan.
Offline
- Kocie... pozwolisz sprawdzić?
Rumieni się i uderza w głowę.
M.H.N.
Offline
Hoshi uciekło...
Offline
- No i dupa. Ale to na pewno ona. Na pewno... goła kobieta...
Ślini się.
- Karnacja czarna... duże oczy... Mmm....
M.H.N.
Offline
- Chciałbyś...
Offline
- Ooo.... i to jak!
Udaje, że łapie za biodro i wgryza się w nie jak Reksio w szynkę.
M.H.N.
Offline
- Chory zwyrol...
H: nya racja nyan.
Offline
- Oj tam... a ty...
Wskazuje na kota.
- Pokazuj!
Goni go.
M.H.N.
Offline
Hoshi ucieka w zawrotnym tempie, nawet szybszym niż plazmida z ktòrym walczyłeß.
Offline
- NO POKAŻ TYLKO! PROSZĘ!
M.H.N.
Offline
H: ja... spierdalam....
Offline
- No poczekaj...
Przystaje i dyszy.
- Jasny chuj...
Opada na ziemię.
M.H.N.
Offline
Y : zostaw zwierzęta w spokoju zwyrodnialcze. Lepiej idź kup ten pancerz regeneracyjny i wróć do siebie, jutro możesz wpaść i spròbować jeszcze raz zrozumieć swoje ostrze. Jeśli nie będę musiał... fuck... to niebezpieczne.... lepiej nie....
Offline
- Co?
M.H.N.
Offline
Y: Puki to nie stanie się koniecznością, nawet nie będę o tym mòwił....
Zdejmuje swòj kapelusz i niczym w żałobnym geście przykłada go do klatki piersiowej.
Offline
- Nie denerwuj mnie. Gadaj! Albo Ci kota zgwałcę!
Widać, że nie żartuje.
M.H.N.
Offline
Hoshi. Już nawet nigdzie nie było.
Y: czy ty pròbujesz zastraszać swojego senseia...
W tym momencie Yamamoto wybuchł śmiechem.
Y: ty chcesz abym cię szkolił, czy nie ? A i nie rozśmieszaj mnie groźbami bo Vicotria już dawno ustagroźbami od śmiechu dostaję gazòw.
Offline
- AHA! TO VICTORIA! MAM CIĘ!
Tańczy taniec zwycięstwa.
M.H.N.
Offline
* faceslap*
Y:baka... hoshine to nie Victoria. Victoria nie jest kotem...
Offline