Witaj na Ziemi. Planecie zniszczonej już wiele razy, gwałconej ciągle przez jej mieszkańcòw i doprowadzonej do stanu apokaliptycznego.
Nie jesteś zalogowany na forum.
- One są doświadczone... jeśli potrzebujesz naszych ludzi, to popytaj Dave'a jutro na temat " Nowo wykopanego składziku dawnej bazy wojskowej." wtedy dowiesz się więcej...
Offline
- Pojebane to wszystko.
M.H.N.
Offline
- Jak ta wojna...
Powiedział smutnie i odszedł na zaplecze.
Offline
Zaczyna nucić hymn Wilków. Zaraz po tym cicho śpiewa ochrypłym, tajemniczym głosem.
- To my... wilki, łowcy mroku... w końcu dopadniemy Cię... zjemy kurwa zjemy.. i nie uciekniesz nam... w końcu zdechniesz od zadanych ran...
M.H.N.
Offline
- Krew wasza tak soczysta, co leci z waszych ran... budzi apetyt nasz.. auuu !! To my wilki, nocy mściciele, połączmy się znów w watahe i pokażmy co to szał!!!
Usłyszałeś ostry, ale kobiecy głos z drugiej cz. sali.
Offline
Patrzy w stronę głosu.
- Luci?
M.H.N.
Offline
Widziałeś ubraną w czarną skórzaną kurtkę, bardzo seksowną kobietę. Ogólnie była typową "sexbombą", nasłuchiwała, skąd dochodziła pieśń jej dawnego klanu. Nie zauważyła cię, ale zacząłeś szybko rozumieć, że do właśnie Lucy ( tak to się pisze.)
Offline
//Wiem jak to się pisze XD
Idzie do niej i siada obok.
- Wilki na zawsze. Hjesta limastriu.
M.H.N.
Offline
- Wilki na zawsze!
Krzyknęła Lucy po czy siè przywitała.
- O cześć Krzysiu, a co taki niegrzeszny ogar, a raczej nieogar robi w tak cichym miejscu ? Ehh.. nieważne...
Dała ci całusa w polik zostawiając ślady swej krwisto czerwonej szminki na nim.
- Tęskniłam ty kundlu ty.
Powiedziała żartobliwie.
- Myślałam, że nietrawisz tego miasta... co cię tu sprowadziło ?
Offline
- Spierdoliłem z S.H.I.E.L.D. i zamierzam dołączyć do Necrolingów. A co Cię tu sprowadza? Nadal mogę Cię puknąć?
Szczerzy się.
- Pamiętasz tamtą noc?
M.H.N.
Offline
- A podobno mój psiaczek znalazł sobie żonę.... niestety, ale całodobowa wyporztczalnia mojej... została zamknięta z twoim odejßciem.... nigdy więcej. Teraz jestem silnà i niezależną wilczycą alpha !
Ußmiech pełem samozadowolenia.
- Pamiętam, alę pragnę zapomnieć... to bolało ty chory zwyrolu....
Ußmiechnęła się trochę żartobliwie.
- Nawet jeßli bym miała już ci pozwoliç, to musiałbyś najpierw mnie namòwić, zrobić romantycznà atmosferę no i oczywiście pokazaç mi gdzie ßpisz... ale to bez znaczenia. Koniec tego dobrego.... no chyba, że załatwisz mi trochè mojego ulubionego narkotyku... chemicznie zwą go CPH4 to syntetyk chemiczny paru mocnych odpałów. Tylko to potrafiłoby mnie znieczulić po tylu latach brania wszelkich prochów.... wiesz, że przed wojną byłam na "pogrzebie"toopacka " nie, nie powodował fazy.... ale dobrze rapował....
Także ogólnie ty sam możesz zdecydować oswoim losie...
Uśmiechnèła się namiętnie.
- Nawet jeśli masz jakàß w pokoju, wiedz że jestem otwarta na propozycje... ale tylko po CPH4....
Szepnèła si do ucha i poszła po drinka.
Offline
Krzyczy do niej.
- Moja żona nie żyje... A tego świństwa Ci nie dam!
Zakłada maskę.
M.H.N.
Offline
- To ja nie dam Ci!
Zaßmiała siè namiętnie, ale zawadiacko.
Wypiła drinka i zaczęła ißć w stronę windy.
Offline
Kręci głową.
- Robotę mam!
M.H.N.
Offline
- Trudno!
Rzuciła lekko zawiedziona i weszła do windy po czym pojechała na piètro mieszkalne.
Offline
Kręci głową i wzdycha.
- Hjesta... Nic kurwa nie mam... popierdolone to wszystko...
M.H.N.
Offline
Nagle ozwał się głos Dave'a
- i z tego co wiem roboty też nie.... tak czy inaczej jutro ( w pbf nie realnie) mam ważne negocjacje ws. Dostaw towaròw do naszej "krypt" i chiciałem ciebie jako osobę zaufanà jak i Victorię prosiç popilnowanie mojej siostry Sary. Już zagoiły jej siè rany, ale nadal jest słaba i musi dużo spać. Z resztà wam też prxyda się trochę wyjßç na powieżchnię, na promienie słońca. Sojà drogà macie tam kontakt escesami i resztà mefykòw, wièc raczej nic się nie stanie... raczej....
Offline
- Dobra. Sorki, że pytam ale ile płacisz? Muszę zarobić... i potrzebuje CPH4. To moje warunki...
M.H.N.
Offline
- Po. Co ci ten narkotyk pobudzajàcy rozwój organizmu i wchłanianie radiacji ? Co do zapłaty.... darmowe wyżywienie i opłacone wszelkie napoje w tym wyskokowe za was do tego powiedźmy stòwè ( po apokalipsie to doßć sporo...) ale narkotyku ni hu hu bo jest cholernie niebezpieczny....
Offline
- Nie dla mnie. Daj narkotyk. Potrzebuje go aby kogoś przekupić. Jak nie to poleje się tu krew. A jak mi ktoś w drogę wejdzie to i go zniszczę. Mówił Ci ojciec jak wybił wieś pełną brutali?
M.H.N.
Offline
- Bujdy. Gdyby to było prawdà nie pieprzyłbyś siè z nami tylko rozjebał strażnikòw pobliskiego obozu deesòw. Tak czy inaczej barkotyk przedawkowany o jeden miligram potrafi Zabiç... wièc bierzesz go ba swojà odpowiedzialnoßç i tego tematu nie było jasne ? Jako opiekun tej pochrzanionej społecznoßci nie chcę stracić szacunku.
Offline
- Bujdy dla Ciebie młody. Ojciec i ja byliśmy młodsi i bardziej wkurwieni. Nie musisz mnie uczyć, że tematu nie ma. Rozumiesz? Jestem zawodowcem.
M.H.N.
Offline
- Na to liczyłem. Tak czy inaczej, sam musisz ten narkotyk podjebaç escesom... i pamiètaj. Jeden miligram potrafi zabić.
Offline
- Tia. Zapewnicie mi... czas?
M.H.N.
Offline
- Elita escesòw idzie ze mną, a ta reszta przypierdòw liczy ok. 12. Są nam potrzebni więc nie możesz zabić ani jednego, zaś lminiècie ich przy twoim zawodowstwie powinno byç banalne...
Offline