Witaj na Ziemi. Planecie zniszczonej już wiele razy, gwałconej ciągle przez jej mieszkańcòw i doprowadzonej do stanu apokaliptycznego.
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Dobra. Kiedy ruszamy?
M.H.N.
Offline
Spojrzał ba zegarek
- Jeszcze dopiero pòłnoc. Zaczynamy o trzeciej wtedy przyjadà kupcy.... teorrtycznie to ty zostajesz tu, a ja wychodzę na zewnàtrz.
Offline
- Dobra dziecko moje. Pijemy za twojego ojca i moją żonę.
M.H.N.
Offline
- Aue!
Tak inàł wieczòr i trzy godziny. Dzień wuj go wie ktòry.
O trzeciej Dave nieco jeszcze zalany ruszył z elità na negocjacje, a ty miałeć w rękach przepustkę do skrzydła szpitalnego.
Offline
Idzie tam gdzie powinni przechowywać narkotyk lecz bardzo uważnie i cicho.
M.H.N.
Offline
Widzisz trzech escesòw szykujàcych sobie jakieß chemiczne syntetyki inne niż CPH.
Offline
Omija ich i szuka narkotyku.
M.H.N.
Offline
Miałeß farta nieco podksuci escesi nie zauważyli cię. Szukajàc znajdywałeß ròżne woreczki, ale nie ten...
Offline
Myśli: Kurwa gdzie to jest?! Jak to znajdę to wyrucham nawet jakiegoś mutanta. Ale kobietę mutanta!
Szuka dalej.
M.H.N.
Offline
Zauważyłeś niebieską torrbkę z tyłu kitoa jednego z escesòw. Wiadome było, że przy tak boiskim kontakcie cię zauważą, ale byli tak najarani, że mògłbyś wtopić siè niejako w tłu, gdybyś udawał jednego z nich.
Offline
Przybiera ich pozy i podchodzi do nich.
- Siemka... widzieliście tego?
Bierze szybko jeden woreczek i dalej mówi.
- No elite...
M.H.N.
Offline
- Yo bracie, za tentowar się daje jednà flachę, tylko tego nie przedawkuj ziom, bo się w mutanta jakiego zmienisz....
Offline
- Spoko.
Daje wcześniej przygotowaną flaszkę.
- Smacznego ziomki...
Odchodzi takim samym krokiem jak oni i wraca już niezauważenie do Deva.
M.H.N.
Offline
- Słowo i poezja.
Wykonali na pożegnanie gest pt. Peace and love
Dave jeszcze nie wròcił z negocjacji. Lucy siedziała przy barze i gadała z Iwanem o tym, kiedy ma nowà dostawè trunkòw.
Offline
Uśmiecha się pod maską i siada daleko od nich.
M.H.N.
Offline
Lucy przyuważyła ciè i podeszła
- To jak, podjàłeś decyzję.
Powiedziała bardzo namiètnie, podkreßlajàc swoje kobiece walory.
Offline
- Po połowie.
M.H.N.
Offline
- Dobra i tak pierwsza dawka zmieni ciè tylko w radianta....
Offline
- A jakbym Cię zabił?
Jego głos jest zimny.
- Wiem, że jesteś teraz silniejsza i lepsza dzięki temu. Zrób to samo ze mną.
Wstaje i tuli ją.
- Lucy kotku... proszę.
M.H.N.
Offline
- Chętnie, ale pełna przemiana wymaga czasu i sporych dawek w regularnych odstèpach, ale ani dawki ani odstępy nie mogą być za duże, bo slbo umrzesz, albo nie zadziała.... ale ...
Wyciàga od ciebie worek
- ten worek starczy na nas dwoje, a ty wypełniłeś misjè... wièc... prowadź do swojego mieszkania.....
Offline
- Czekamy na Deva i... przemień mnie kotku...
Zdejmuje maskę i całuje ją w usta.
M.H.N.
Offline
Udwzajemnia pocałunek po czyn obejmujàc cię z tylu twoich plecòw wyciàga strzykawkę, nabija cph4 i wstrzykuje sobie.
- Tobie dam tuż orzed, abyß lepiej to czuł. Po pierwszej dawce wyostrzajà się zmysły....
Połamała strzykawkę.
- Mam jeszcze dporo strzykawek... ale to tuż przed....
Offline
- Okej.
Liże się z nią i to długo.
M.H.N.
Offline
- Miło tak, ale chodźmy już do ciebie... jestem napalona... bardzo....
Szła w stronè windy.
Offline
Idzie za nią.
M.H.N.
Offline