Witaj na Ziemi. Planecie zniszczonej już wiele razy, gwałconej ciągle przez jej mieszkańcòw i doprowadzonej do stanu apokaliptycznego.
Nie jesteś zalogowany na forum.
Kiedyś jedno z większych miast w Polsce. Teraz zrujnowane. Lecz niecałkowicie, S.H.I.E.L.D. założyło tu bardzo dobrze prosperującą siedzibę, przejęli 79% miasta, resztę zamieszkują bandyci i słabe zombie. Strefa S.H.I.E.L.D. jest dobrze ufortyfikowana. Połowa zombie i bandytów jest słaba. Bandyci nie mają niczego i prowadzą wojnę z zombie. Można powiedzieć, że miasto należy do S.H.I.E.L.D.
M.H.N.
Offline
Krzysztof Wilczyński właśnie dopina swój ogromny miecz do pleców i zaczyna codzienny "spacer" po zrujnowanych ulicach Gdańska. Słyszy tylko ciszę... Nic nie zwraca jego podejrzeń.
Offline
- Ciekawy dzień się zapowiada... Deszczowo...
M.H.N.
Offline
Całe słońce i niebo przykrywają ciemne chmury, a wiatr niesie kawałki papieru i zniszczonych liści. Nagle Krzysztof słyszy przewalanie gruzu od lewej strony. Budynek wygląda na sklep spożywczy albo to, co z niego zostało.
Offline
Bierze szybko AK-47 i odbezpiecza po czym podbiega pod jakiś kamień i krzyczy.
- Wyłaź z rękami w górze albo zdechniesz!
M.H.N.
Offline
Nie słyszysz żadnej odpowiedzi na twoje słowa. Odgłosy gruzu zanikły i nagle zauważasz upadający magazynek zza ściany budynku oraz słyszysz jego brzdęk uderzenia o ziemię.
Offline
Szybko strzela w górę na znak ostrzeżenia i wychodzi zza głazu po czym kieruje się do dźwięku.
M.H.N.
Offline
Widzisz jak kawałek cegły leci w twoją stronę i trafia cię w twarz. Czujesz lekki ból, ale po chwili przestaje. Ktoś go rzucił zza tej samej ściany.
- Precz stąd! - ktoś mówi kobiecym głosem.
Offline
- Wyłaź albo Cię zestrzelę suko! Masz na to trzy sekundy. Raz... dwa...
Celuje w stronę głosu.
M.H.N.
Offline
Kobieta wychodzi z podniesionymi rękoma. Jest to blondynka wyglądająca na dwadzieścia jeden lat. Po jej twarzy od razu da się poznać strach i zdenerwowanie, cała się trzęsie oraz trzyma w dłoni pistolet P250.
- Oszczędź mnie... Proszę... - mówi takim głosem jakby się miała rozpłakać.
Offline
- Kim jesteś? Jaki stopień? I rzuć broń. Już, już, już!
Celuje w nią.
- Zrobisz co proszę to nic Ci nie zrobię.
M.H.N.
Offline
Rzuca broń przed twoje nogi.
- Jestem nikim... Nie mam stopnia, jestem zwykłą zbieraczką rupieci. Daj mi spokój...
Opuszcza jedną rękę na dół, a po chwili drugą i stoi przed tobą w prostackiej pozycji.
Offline
Kopie broń do niej.
- Bierz to i spieprzaj. Masz szczęście, że nie mam rozkazu strzelania do wszystkiego bo już byś nie żyła.
M.H.N.
Offline
Pokazuje ci język jak gówniara i schyla się po broń, po czym niepewnie odwraca się do ciebie tyłem. Sprawdza co ma w torbie i głęboko wzdycha, ocierając czoło dłonią.
Offline
- A teraz spieprzaj dziewczyno.
Jego twarz jest surowa.
M.H.N.
Offline
Znowu wzdycha i odwraca się do ciebie.
- Nie masz przypadkiem niczego do jedzenia lub picia...? - pyta ze szczenięcymi oczami - Nic nie jadłam od kilku dni, w mieście rzadko co znajduję...
Ociera dłońmi całą twarz i patrzy na ciebie błękitnym wzrokiem.
Offline
Unosi brew po czym daje trochę jedzenia i picia.
- Bierz.
M.H.N.
Offline
- Dzięki wielkie! - niemal krzyczy pełna radości.
Odbiera od ciebie twój podarunek i od razu wszystko zaczyna zjadać, wypijać. Cofa się od ciebie kilka kroków swoimi kobiecymi ruchami i odwraca się, a następnie idzie w swoim kierunku.
Offline
- Ech... Chcesz mieszkać w moim domu?
M.H.N.
Offline
Zatrzymuje kroku lekko zamurowana i raczej zszokowana.
- Ale jak to...?
Odwraca do ciebie tylko głowę ze zdziwienem w oczach i zdejmuje z pleców torbę.
Offline
- Jestem żołnierzem S.H.I.E.L.D. Mam własny dom. W końcu jestem Brutalem... To jak?
M.H.N.
Offline
- Nie znam cię... Nie wiem czy ci mogę wierzyć... A co, jak jesteś gwałcicielem albo kimś w tym guście?
Odwraca się do ciebie z całym przytupem i ociera lekko dłonie, kładąc plecak na ziemię.
Offline
- Popatrz na moją zbroję i miecz. Zginiesz tu prędzej czy później. Ja ofiaruję Ci dom. I wyżywienie. Chcesz to chodź nie to nie. Za minutę mam koniec zmiany i przychodzi ktoś inny.
Rusza do bazy.
M.H.N.
Offline
- No dobra, już idę...
Z lekkim zniechęceniem, lecz też nadzieją na nowe życie, podnosi swój plecak i idzie za tobą dwa kroki dalej od twojej osoby, patrząc się na twój miecz.
Offline
- Podoba Ci się?
Zrównuje się z nią.
- Taki miecz ma elita.
M.H.N.
Offline