Witaj na Ziemi. Planecie zniszczonej już wiele razy, gwałconej ciągle przez jej mieszkańcòw i doprowadzonej do stanu apokaliptycznego.
Nie jesteś zalogowany na forum.
Rozgląda się.
M.H.N.
Offline
Droga Rose prowadziła widocznie w stronę dawnego plemienia krawaciarzy, czyli do Warszawy.
Offline
Rusza tam.
M.H.N.
Offline
#Podczas podróży#
- Tak w ogóle.... jak ci się podobam w siostrzyczce ?
Offline
- Nieźle.
M.H.N.
Offline
-Dzięki.
Powiedziała słodziutkim głosem
Offline
Przygląda się jej.
M.H.N.
Offline
Jej Pancerz był wyjątkowo upinający w każdym miejscu. Dało się praktycznie zobaczyć jej skórę osłoniętą tylko lekkimi ale twardymi łuskami pancerza "Sis" tzw. Siostrzyczki. Z jej perspektywy była bardzo wygodna, lekka i delikatna.
Offline
Idzie dalej rozglądając się dookoła.
M.H.N.
Offline
Obok was mignęło coś, coś bez twarzy, coś dziwnego... ale już tego nie było...
Offline
Szybko bierze AK.
- Coś tu było.
Idzie dalej i odbezpiecza AK.
M.H.N.
Offline
-Nic nie widia, spokojnie, to może twoja buja wyobraźnia Krzychu.
Offline
- Jestem Brutalem od wielu lat. Nie mylę się w takich chwilach.
M.H.N.
Offline
-Jeśli tak, to to już musiało przejść, bo ja nic nie widzę i nie wyczuwam.
Offline
- Ja wyczuwam... Ale jest daleko. Idziemy szybszym krokiem. Hjesta..
Przyspiesza.
- Będziemy musieli znaleźć jakąś pracę, dom...
M.H.N.
Offline
- No i znajomych...
Przyśpieszyła z tobą.
Offline
- Po co?
M.H.N.
Offline
-Bo samotność jest do dupy ...
Offline
- Może dla Ciebie...
Milknie.
M.H.N.
Offline
-Ja lubię ględzić i ględzić, a ty taki cichy....
Offline
- Za dużo w życiu rozmawiałem.
Znów milknie i idzie dalej hardo.
M.H.N.
Offline
- Trudno....
Idzie w kierunku Warszamy. Na waszym widoku powoli pojawiajà siè odległe gruzy stolicy , ktòra przez ostatnie lata normalnoßci rozrosła się jak chwast w ogrodzie.
Offline
- Cholerne miasto.
M.H.N.
Offline
- E tam czepiasz siè.....
Offline
- Nie czepiam. Nigdy go po prostu nie lubiłem... Dobrze, że przynajmniej tamten bank wyjebałem w powietrze...
M.H.N.
Offline